czasami wielka chętka

A dziś frau poda przepis na to, jak wystraszyć krawcową ;P.
Sposób jest dość prosty, ale zdaje się, że skuteczny. Otóż wystarczy wejść (konieczny jest, dla osiągnięcia efektu kontakt bezpośredni, dlatego też najlepiej udać się osobiście do pracowni, bądź jej namiastki) iiii powiedzieć głośno oraz wyraźnie: "WELUR".
Jeżeli to nie zadziała proponuje eM  użyć słowa numer dwa: "LAJKRA".
Efekt murowany.
Każdy, absolutnie każdy człek pracujący ma swoje słabe strony. Z różnych przyczyn one wynikają, pewne jest to, że po prostu są. W swoim nader krótkim życiu miała frau przyjemność poznać mistrzynie rzemiosła, które nie znosiły: szycia z dzianin, obszywania dziurek na guziki, wszywania zamków do spodni, wszywania krytych zamków, szycia z ciemnych tkanin, obrzucania, prasowania, kopiowania wykrojów oraz wielu, wielu innych drobiazgów, które trzeba umieć zrobić, ale się tego nie lubi.
Dlaczego nie lubi, tego frau nie wie, wie jednak, że prawie każda krawcowa  ma swoją achillesową piętę. Każda też na swój sposób stara się walczyć ze słabościami.
Bardzo nerwowy to zawód.
Toteż wśród krawcowych (oraz krawców) ciężko trafić na flegmatyka. Większość dość żywiołowa jest, rzutka, baaa choleryczna wręcz. Pułapki czają się wszędzie: od opornej tkaniny, poprzez nić niezbyt prężną , źle dobraną igłę po nieprzewidywalną maszynę. Problem polega na tym, że wraz z "postępem" technologicznym życie krawca wcale nie stało się  lżejsze.
Choćby przykład z własnego podwórka. Narzędzie pamiętające czasy mymlowej prababki było zupełnie zwyczajną stębnówką o pięknie brzmiącej nazwie Singer. Zasiadały przy niej trzy pokolenia krewkich krewniaczek. Każdą z części łatwo było znaleźć, dokupić, ewentualnie dorobić. Szyła absolutnie wszystko. Jedną i tą samą igłą aż do stępienia. Aż w końcu przepadła.
Dla porównania: frau wścieka się już przy egzemplarzu numer trzy. Tak, tak to już trzeci, "nowy model", a im dalej tym gorzej. Kapryśny jest ten mymlowy nabytek. Nie lubi weluru ;), lajkry nie lubi ;).
Czasami błądząca między belami tkanin eM podczas wizyty w JedynymsSusznymSklepieBławatnym wsłuchuje się w narzekania innych krawcowych. Narzekają zwykle na to samo: na welur, lajkrę, wszechobecne sztuczydła (poliester, akryl) i współczesne domowe maszyny do szycia. Mało która dysponuje stębnówką z prawdziwego zdarzenia. Większość tęskni za niezawodnymi starociami. Póki co walczymy: ze sobą, ze sprzętem, z oporną materią. Wymieniamy igły tak długo, aż któraś się sprawdzi, podkładamy papier, naciągamy pod różnymi kątami i paraliżujemy spojrzeniem. W ostateczności stajemy przy oknie z pudłem w ręku i walczymy tym razem ze sobą. Gdyż czasami wielka chętka nachodzi, by oknem ją wwwywwywyrzucić i patrzeć tylko jak spada.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz