pasażerka...

Najpierw zrobiło się (nieco) (za)gorąco, potem strugi wody, trochę deszczu i nareszcie chłodniej. Coraz smutniejsze truskawki na straganach nabrały więcej barw, zrobiły się bardziej soczyste. Przywiędłe pietruszki, kopry, sadzonki bazylii, melisy i innych zielsk odzyskały wigor. A za oknem nad wielkimi połaciami dziwnie rozświetlonych ścian wiszą granatowe chmury. W tym wszystkim mymla jeździ w tę i na powrót, zmienia środki lokomocji, przesiada się, próbuje, uczestniczy w otrzymywaniu mandatu. Smak podróży, bez względu na okoliczności i czas, nawet tej za przysłowiowy "winkiel" jest niezastąpiony: samochody, pociągi, tramwaje, rowery wszystkie one mają swój urok. Najwspanialej jest poruszać się dokądkolwiekbądź, choćby po bułki do sklepu ;). Im bardziej niewygodnie, im wolniej, tym lepiej: więcej się zobaczy, nawdycha, wyczyta, na-do-tyka.
Jeden z zagramanicznych paradoksów polega na przymusie korzystania ze zbyt szybkiej kolei. Kiedy krajobrazy za oknem zlewają się w równoległe, rozmazane pasy kolorów nie pozostaje nic innego jak tylko umościć się w wygodnym fotelu, podłączyć komputer do gniazdka i powrócić do porzuconej na chwilę rzeczywistości. No bo co tu robić z tak monotonnym widokiem za oknem?






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz